Jest! Zaczął się właśnie Tydzień Pieluchy Wielorazowej. Pamiętam, jak wyglądał TPW jeszcze kilka lat temu, gdy Zosia była mała. Od tamtej pory wieloświat zmienił się diametralnie, a ja czasem czuję się jak dinozaur.
Każda z naszych córek była/jest pieluchowania inaczej. Zosia od trzeciego miesiąca (wcześniejsze próby spełzły na niczym poza źle dopasowanym rozmiarem i przeciekami przy każdej okazji), Kornelka od narodzin z niewielką przerwa, a Gaja od wyjścia ze szpitala.
Przeszliśmy tez przez różne systemy. Zosia na początku była na otulaczach PUL z wkładami (niestety zakup chińskich kieszonek i mikrofibry to nie był dobry wybór), potem kieszonki PUL, i na końcu otulacze wełniane. Kornelka na wełence była od narodzin, a od momentu pójścia do żłobka jest na AIO, Gaja w okresie noworodkowym tez miała otulacze wełniane, lecz po 3 miesiącach składania tetry w samolot, zdecydowaliśmy się również na AIO.
W trakcie całego tego okresu kilka pieluszek niestety zniszczyliśmy. Przez niedostateczna ilość wiedzy na dany temat, popełniliśmy kilka błędów. Pięć lat temu ilość informacji o pieluchach była znacznie mniejsza, a pieluchowanie nie było tak modne jak staje się dzisiaj. W sumie decyzja o przejściu na AIO nie była dla nas prosta. To najdroższy z systemów i wystartować trzeba z konkretną kasą, a tu jeszcze trzeba było kupić pieluchy dla dwójki dzieci.
Często osoby decydujące się na AIO maja suszarkę bębnowa, dzięki której pieluchy nie wiszą całymi dniami po całym mieszkaniu. My suszarki nie mamy, korzystamy za to z suszarni, w której pieluszki dosychają w mniej więcej 30 godzin.
Pieluszki typu AIO na pewno nie nadają się na dalsze wyjazdy, dlatego myślę że w razie jakiejś dłuższej wycieczki zaopatrzymy się jednak w tetrę albo bambusowe pieluszki jednorazowe.
Dodaj komentarz